Wiosna duszy

Ciemne chmury zasnuły niebo.
Powietrze trwa w bezruchu,
można kroić je nożem.
Słychać pierwsze grzmoty.

Duszę się, brak mi tlenu,
gardło zaciska się kurczowo,
rozpaczliwie błagając o litość.
Spadają pierwsze krople.

Grzmoty są już tuż przy mnie,
widzę błyski na niebie...
Nie, to nie radosne ogniki,
to straszny stan mojej duszy.

Piorun trafił w jądro ciemności,
puszka Pandory została otwarta,
wszystkie nieszczęścia obejmują władzę.
Łzy spływają potokiem.

Chwytając ostatnią deskę ratunku,
składam dłonie, błagam Boga o pomoc.
Wraz z kolejnym grzmotem
pojawia się upragniony ratunek.

Lekki wietrzyk odgania chmury,
do mej duszy docierają promienie słońca,
ulewa zamienia się w wiosenną mżawkę.
Cały gniew natury zanika.

Puszka Pandory została zamknięta,
ręką przyjaciela dzięki Bogu dotknięta.



* utwór posiada również drugi tytuł: ''Dzięki Bogu''


Martini2726

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2014-04-28 15:04
Komentarz autora: Dedykuję wspaniałemu człowiekowi za wsparcie i poświęcony czas.
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Martini2726 > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się