pocieszyciel
przez okno wdarł się nocny chłód
z żałosnym krzykiem snu spod powiek
nic nie wskórał dotyk czułych słów
ani szept dłoni nie pomógł zapomnieć
delikatny pocałunek stłumił płacz
lecz iskry łez spłynęły na silne ramiona
podtrzymujące mój walący się świat
ale za późno bo sen się dokonał
trwał przy moim policzku do rana
palcami rozczesując splątane włosy i myśli
i już w swoim półśnie zabijał drania
ale na szczęście oboje się obudziliśmy
szybcia
|