Spowiedź skazańca, ... bo miłość to zbrodnia
Twoje słowo rani mnie jak nóż,
rozcina me serce na pół.
Zaciska sznur na mej duszy i wrzyna się coraz głębiej...
powoli zabija...
Torturujesz całe me istnienie ziemskie,
a może po prostu...jedną, wielką nicość?
Czuję ból,
współmierny do bólu za zbawienie.
Gwoździ w dłonie nie wbijasz ale pierś mą odzierasz z resztek szacunku jaki miałeś.
Ona teraz krwawi niczym Niagara,
broczy jak powstańcze rany.
Jesteś mym katem i oprawcą.
Twe słowa ciężkie jak kamienie
próbuję unieść niczym Syzyf.
Lecz nie mam już na tyle sił by wciąż próbować z nimi walczyć.
Szala nienawiści przezwycięża szale miłości.
Ta ostatnia pochylona już nad swym ''przyszłym'' grobem wierzy ostatkiem nadziei w cud nieśmiertelności.
I mimo, że ''wiara czyni cuda'', to nadzieja nadal pozostaje ''matką głupich''...
MadameWitch
|