Ścieżki życia
Byli tam ludzie z dobrych domów
Wszyscy szli pod jeden wspólny dach
Nikt z nich nie mówił nic nikomu
Zachłanny terror budził strach
Rozsiedli się na ornamentach
Każdy z nich znalazł jakiś kąt
Najstarszy z nich tylko pamięta
Jaki popełnił w życiu błąd
W rozmówców tłumy, spalone oczy
Wpadł jeden wielki wspólny duch
Zabójcy mówią ciągle o tym
Jak to nie jeden zginąć mógł
Odezwał się pierwszy z nich najmłodszy
Który nie liczył swoich ran
Począł wyjaśniać, kto był łotrem
A kto wytrzymał ogrom kar
Byli tam ludzie skuci biedą
Nikt z nich nie zbierał, ani siał
Ktoś serce kupił, ktoś serce sprzedał
Ktoś zawsze tracił to co miał
Klęczeliśmy razem w mrocznej ciszy
Wznosił cne modły każdy z nas
Potworne zdjęcia martwej kliszy
Swym ostrym blaskiem naświetlił czas
Nie chcecie słuchać mych wyjaśnień
Odezwał się najmłodszy z nich
Z błota zrodzeni w błocie zginiemy
Jako niewinny, lekki pył
LC
|