pragnienia
to rzeka wygłodniałych piranii
pulsuje gęstą ławicą
tonami słów jej nie nakarmisz
rozszarpią zanim jeszcze pochwycą
to chmura ogłupiałych szerszeni
pchana chłodnym wiatrem
nieprzepuszczalną płachtą czerni
zasłania słońce zabiera światło
to osierocone stado wilków
skamlające i przestraszone
nieutulone nigdy nie umilkną
rozproszone myśli
marzenia niespełnione
szybcia
|