„I póki śmierć nas nie rozłączy…”
Nie pamiętam kiedy to było.
Czasu się wtedy nie liczyło,
A może cię nawet wcale nigdy nie było.
Mimo wszystko zapomnieć nie mogę,
Myśli te budzą we mnie trwogę.
Na papeterii smutku listy pisałaś,
Wierną miłość w nich obiecywałaś.
Z strzępek papieru szczęście składałaś ,
Swoim a nawet moim imieniem je podpisywałaś.
Dobra być chciałaś,
chociaż próbowałaś.
I póki śmierć nas nie rozłączy…
Tak też myślałem,
Śmierci nie prędko się spodziewałem.
Lecz śmiercią ty się okazałaś,
I o wierną moją miłość się upomniałaś.
Śmierci posłuszny stać się musiałem,
I odszedłem, choć nie bardzo chciałem.
Zły na ciebie nie jestem, chociaż próbowałem.
Więźniem twoim chyba w pewien sposób się stałem,
Bo o miłości twojej nigdy nie zapomniałem.
CrystalViolet
|