Te boki
Zbliża się obiekt A.eN.eN.A.
Ogarnia mnie melancholia
Płonę w strefie jego lśnienia
Popadam w dyskretny stan
W innym wymiarze, przestrzeni
Zderzają się dwa obiekty
W świecie o innej metryce
Zdarza się randka trójznaczna
Pragnę tej zony, w niej niebo
Opuszki, skroń, stan wzbudzony
Zew, instynkt, i taka intymność
Nadstan... Nad stawami dwoma
Nadstaw najpojemniejszy kielich
Nastawiam trzeszczącą płytę
Czarne od nocy tańczmy tango
Czerwone pij ze mną wino
Odchodzi obiekt A.eN.eN.A.
Ogarnia mnie melancholia
Podążam zań, ba! Tak, pożądam
Klnę w duszy... A ona łka
I kał to wszystko! I zyskał co?
Którędy schodzić z tych skał?
Czy kłami wydzierać powinien?
Leć gwiazdo, świeć, pokazuj się!
Who
|