Znów pada deszcz

Szukam gdzieś w sobie nostalgii
Tęsknoty i czystej miłości
Nie rozumiejąc ich magii
Nie chcąc widzieć słabości

Kreślę kilka akapitów
Każdy po cztery wersy
Pod przewodnictwem błędnych ogników
Byle nie moje opisać czasy

Czekam na deszcz, by swoją tęsknotę
Wywlec lewą stroną do góry
I jak na zbity pysk się wyrzuca chołotę
Tak chcę, by uleciała w chmury

Zatracam sam siebie w romatyczności
Chcę krwią, a nie atramentem maziać
Po białych kartkach; ja - wrak autentyczności
Jak śmiem cokolwiek sobie jeszcze wyobrażać

I języka swojego też zgrabnie unikam
Nie chcąc być jak nowomodni poeci
Gdzie tylko się pojawię, stamtąd zaraz znikam
Nie akceptując, że czas jednak leci

Już pióra do ręki dawno nie wziąłem
Żeby nakreślić na kartce wiersze
Nie wiem teraz, czy się nie bałem
Że cząstka człowieka została jeszcze

Znów pada deszcz, a mój poeta
Z zachwytem unosi ręce
On już tak ma, głupi wierszokleta
Że cieszy się mrocznej udręce


Gimbus

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2014-07-23 21:10
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gimbus < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się