retros(p)ekcja
ulica naga i bezdomna
która lękliwe echo kroków
parafrazuje nieprzytomnie
tragicznym widmem w
mroku znika
drzwi numer siedem
świat bezludny
złuszczoną farbą płatki wspomnień
kaflowy piec
ciepły i dobry
zielona kartka
nie zapomnieć
ma o czym myśleć
człek garbaty
ustrojem wredny
spruchniały zębem
z gęby odorem tchnie nijakim
dlatego nie otwiera gęby
hak
|