poeta zagubiony nieco
poszedł w góry poeta by tropić natchnienia
szedł przez dzień cały bez chwili wytchnienia
przez łąki, strumienie , cholerne wykroty
poza szlakiem rzecz jasna bo kocha kłopoty
w końcu padł na polanie, pod gwiazd parasolem
szukał rymów wzniosłych, narzekał na dolę
że głucho, że ciemno , zanadto drastycznie
więc w końcu zmarzniety o puszczy krytycznie
pomyślał nieszczęsny i ruszył z powrotem
coz kiedy czort jakiś z paskudnym chichotem
mapę mu podpieprzył i nakrył ogonem
więc siedzi gdzieś w lesie i tęskni za domem
plotąc lubej wiersze nad wyraz liryczne
bo świty choć zimne za to romantyczne
6.09.2014 o świcie - gdzies w Beskidzie Niskim ( zdaje sie że to był zachodni stok Połońskiego Wierchu :-)
|