Spod kopyt

Ileż można tak uciekać przed sobą
Jak przed stadem rozjuszonych byków
Wypowiadać w próżnię słowo za słowem
Albo milczeć aż do granic krzyku

Wyjdę bo noc dziś zimna i bezgwiezdna
Znad rzeki unosząca siwą mgłę
A jej wilgoć, co z oczu wypełzła
Kurzem spod kopyt oblepi nieruchomy cień

Chociaż ziemia pod nimi ciągle drży
Tętent ucichnie w końcu
Przejdzie w zapomnienie
I tak do końca w jednym miejscu tkwić
Nie wychodząc za kraty istnienia

Przecież, kiedy zniknę nikt nie zauważy
Razem ze mną świat się nie skończy
Teraz słońce tylko lodem parzy
Nie
Już nigdy nie spojrzę na słońce…



szybcia

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2014-09-16 23:20
Komentarz autora: ...kategoiria-inne- nie do końca pasuje...bo ani to o życiu,ani o miłości ...a może o smierci ?
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < szybcia > < wiersze >
KatNa | 2014-09-17 13:03 |
po raz kolejny ogromny "+"
Michal76 | 2014-09-17 09:50 |
To mój komentarz. Powtórzę - klasa.
anias | 2014-09-16 23:44 |
hej słońce świeci i dla Ciebie ..głowa do góry, a kto nam będzie takie piękne i mądre wiersze pisać? Kasiu to szczęście przyjdzie... wierzę za nas obie:)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się