Odchodzi któryś z nas.
W bezimiennej chwili, odchodzi któryś z nas.
Pośród wrzosów cieni, wchodzi w ciemny las.
Zza kurtyny życia, dobiega głuchy krzyk.
Nadzieja w powrót gaśnie, został tęskny ryk.
W nieodpowiedniej chwili, odchodzi któryś z nas.
W podróż, dla której nie istnieje dobry czas.
Ludzie jak stare pnie wrośnięte w nagą ziemię,
stoją nad zniszczonym, ludzkim stworzeniem.
W nieoczekiwanej chwili, odszedł któryś z nas.
Pośród wrzosów cieni, wszedł w ciemny las.
Zza kurtyny życia, nie słychać żadnych słów.
Odszedł któryś z nas, wśród schylonych głów.
Anonimm
|