ZAKATRUP
Idzie Zakatrup, topór swój niesie.
Tuzin drzew wyciął w pobliskim lesie.
Twarz ma posępną, pajęcze spojrzenie,
krwawe są jego rodu korzenie.
Kruki z nim lecą, wilki z nim kroczą.
Horror okrutny rozegra się nocą.
Zmierzają do wioski, gdzie okna się świecą -
dzisiejszej nocy tam głowy polecą.
Wieśniacy zapłacą za ciężar swych grzechów,
gdy będą próbować ucieczki w pośpiechu.
Krwawa masakra - blodszed straszliwy,
żaden z nich wcześniej nie bojaźliwy.
I nikt tam widoku krwi nie zastanie,
bo z wioski do świtu popiół zostanie.
Wraca Zakatrup z krukami, wilkami
a wszyscy oni krwią obryzgani.
Ponury_Nekromanta
|