sen
Babiego lata przędzą
misternie pleciesz sieć
Jak motyle chwytasz
marzenia
W namiętnym tangu
z październikowym wiatrem
tkasz tęczowy kilim
z liści
Ciepłem dłoni
odgarniasz niesforne kosmyki
odsłaniając zwierciadła
duszy
Idziesz krokiem zdobywcy Oskara
Opadają zmęczone
ciężkie jak sztabka ołowiu
powieki
Ostatnim oddechem
szepczesz cicho
kocham
anias
|