Jad ZwÄ…tpienia

Prze­budzo­ny nag­le o trze­ciej nad ra­nem
czuję trwogę, która niczym wąż pod­stępny
op­la­ta mo­je ser­ce i ohyd­nie wszep­tu­je
od wewnątrz w me myśli jad zwątpienia.

Słod­ki fut­rzak przychodzi do mnie
jak­by wyczuł, że pot­rze­ba po­cie­sze­nia.
Swoją niebiańską mor­dką wpuszcza ra­dość
w piekło me­go osa­mot­nienia,
na chwilę za­pomi­nam o ko­lej­nym
nad­chodzącym dniu w krainie za­gubienia.

Jes­tem tu od daw­na i ta­ka jest praw­da,
że w mro­ku pogrążony tkwię,
zbłąka­ny w świecie niczym śle­piec
i niewiele siÄ™ nie zmienia.

Skąd oni wie­dzieli jak tar­ga się
duszę dziec­ka na strzępy?

Cze­mu aku­rat wte­dy przyszła wichu­ra,
po­roz­wiewała je w dal i nie mogę
ich od­szu­kać by nau­czyć się je poz­szy­wać?

Myślę o niej z utęsknieniem...

Nie chcę jeszcze umierać...


Ponury_Nekromanta

Åšrednia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2014-11-05 18:20
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Ponury_Nekromanta > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się