Pchła szachrajka
Była sobie pchła szachrajka,
była również o niej bajka.
Niechaj na mnie nikt nie krzyczy,
ja ją tylko wypożyczam.
A więc była pchła szachrajka.
Wikt i nocleg był u grajka
więc decyzja była szybka
i wybrała sobie skrzypka.
Skrzypek grał w orkiestrze w mieście
a pchła go pod pachą pieści.
Musiał więc odłożyć smyka
i przerwała się muzyka.
Pan dyrygent z miną groźną
krzyczy: panie, tak nie można.
Grają dalej, grajek spięty,
pchła dobiera się do pięty.
Znowu następuje przerwa
a dyrygent cały w nerwach.
Teraz koncert ten przerywa,
każe tu tresera wzywać.
Treser daje radę z lwami
to i pchełką tą poradzi.
Włożył najpierw jej obrożę
i na smyczy wyprowadził.
Bardzo dobra ta szachrajka,
z nią się każda uda bajka.
Ale muszę was zasmucić,
bo tę pchełkę muszę zwrócić.
Gdyby ona mi uciekła,
nie wybaczyłby pan Brzechwa.
roman
|