Apogeum woli
Nocne demony wypełzły na ulice
Nawet wicher nie poruszy ich cienia
Z podkulonymi ogonami w panice
Czmychnęły szczury kryjąc się w podziemiach
Księżyc już prawie osiąga perygeum
Jak tarcza Zeusa wielki i złoty
Choć tak daleko lecz nie wiedzieć czemu
Prawie cieleśnie czuję jego dotyk
I choć skóra mi cierpnie a włos się jeży
Wychodzę z ukrycia by w twarz mu spojrzeć
Uśmiecham się lekko i bardzo chcę wierzyć
Że ten złoty krąg uśmiechnie się do mnie
szybcia
|