Pokonany
nim zamknął swe oczy na zawsze
chował się jak chore zwierzę
żywił się resztkami tego
co zostało na samym dnie
szukał wśród śmieci czegoś
co pomogłoby przetrwać jeden dzień
jak bezdomny pies
aby znów żebrać szukać
to tylko coś co się coraz głębiej wdzierało w niego jak korozja
zawsze starał się być twardy ale ona jakby podżerała akurat jego kolana
coraz bardziej zaczynał odczuwać beznadzieję wszystkiego
tak jak gdyby już nawet nie miał siły nabrać kolejnego oddechu
myślał że minie jak dawniej ale kiedyś wróciło jak zawsze silniejsze
nie stracił by siebie gdyby to też nie miało w jego uznaniu w sobie czegoś dobrego
znikanie jest też czymś co jemu przynosiło ulgę
pokonany przez miłość do przeciwnika
|