Be lie ver
Twarz zastana a myśli na ścianach
Suficie podłodze czy drzewach i bramach
Wszystko stajało gdzieś obok mebli
Drzwi zamknięte te okna bez knebli
Trwam zawieszony między sobą a Sobą
Grdyka łyka dym powietrze mętne
Ściany poczarniały łapiąc głębie
Byłem znów na dole
Beton wycmoktał kogoś
Duch nierozbity przeczytał listy i poszedł spać
Sześcian się wdrapał na suwerenność
Nie mam już siły nie mieć siły
RadJo
|