Obudź mnie
Obudź mnie kiedy
nie będę potrzebny
Nikomu
Bo obecnie błąkam się
w świecie bez celu
Żadnego.
Zakopać się
w pustce pragnę
by nie czuć nic
Odejść na kraniec
czasu
i obserwować.
Obłoków kształty
i złoto słońca
Smakować zimny pocałunek poranka.
Teraz tylko miotam się
W pustce uczuć
nieodwzajemnionych.
Pełen pogardy
dla odbicia w lustrze
z goryczą wypijam kolejny
Haust dnia
wciąż ten sam
Z nutką bólu
Obserwuję skuty
świat
I zamykam oczy.
By nie pamiętać
o tym, że
moja dusza płonie
Smutku dymem
Zakrzusiłem się znów
Kiedy próbowałem
Rozbić mur
I zdobyć klucz do
Wrót
Za którymi
czeka na mnie
tchnienie wiosny.
Lecz nie jestem
Zwycięzcą
Straciłem znów szansę.
Pozostaje mi
kierat bezsenności
gdzie kruszę
Kawałki samego
siebie
próbując złożyć
Narzędzie doskonałe
by móc wejść
do ogrodów Nadziei.
Cichy_pan
|