Zniechęcenie
Muzyka grzmi
A smutek tańczy
ze zniechęceniem
Kolejny koszmar,
czy marzenie?
A jednak ziściło się.
Mogłem
Ale czy chciałem
Odwrócić się?
Bo wygodniej
zamknąć oczy
i pomyśleć o Anglii?
Ale wciąż jestem tu
Widząc jak drżą
posady świata.
Pod kopytami
płowego konia.
Czas zanika...
Może pora przyznać
kim
jestem naprawdę?
Tchórzem,
a może tylko
oportunistą?
Niczym sęp
na pustyni wieczności
żerującym na okazjach.
Które pojawiają się
na jego drodze
ku zatraceniu.
Ciągle skryty
w ciszy
uciekam i biegnę.
Wciąż w tym samym
kierunku
Rozdarty.
Pożądanie i strach
palące milczenie
człowieka bezgłośnego
Ale mającego głos
Zamknięty
Co ciągle się waha.
Pomiędzy
mrokiem i jasnością
wciąż uciekam przed szarością
Znów tańcząc z nicością
duszy zagubionej
pośród stworzenia.
Uderzając
w twarz
widzianą w lutrze.
Nie płaczę
tylko zastanawiam się
gdzie wykoleiło się
Moje poczucie wartości
Ciągle widzę
rozpadlinę błędów.
Do której wracam
jak menel
do ukochanej butelki.
Kolejny zły dzień
a może kolejne
kłamstwo?
Trzymające mnie
na cienkiej linie
pomiędzy pięknem depresji.
A ponurą twarzą
nadziei.
W wirtualnym labiryncie
szukam
nici wiary prawdziwej.
Ostatniej kotwicy
która może mnie
ocalić w huraganie rzeczywistości.
Cichy_pan
|