Płomień
Świat znów płonie
Nienawiści cudna iskra
oświetla nam piękną drogę
do zatracenia
Gdzie byłeś ty,
gdy tłum pędził
radośnie ku przepaści
zwanej...
Piekłem współczesności
Które daje ci wszystko
niszcząc resztki tego
co szumnie nazywano
Duszą
mnie kryzysy
co niczym miraże
pojawiają się na horyzoncie
zdarzeń
Bo zanim
zrozumiem prawdziwy ból
tych co go smakują
Rozwiewają je
Wiatry siejących
burzę strachu
Co wiążą niepewnością
jutra swoją złotą przyszłość
Gdzie ból, cierpienie
chamstwo, skandal
jak przyprawy dodają
do medialnego sosu
Co wysysa nadzieję
I pozwala dostrzec nam
potrzeby niezliczone
których mamy tak wiele
W chaosie tysiąca
wojowników o wolność
narzucania swojej
prawdziwej
Jedynej słusznej wiary
walczących by zniszczyć
odwiecznego wroga
zwanego przebaczeniem
Współczuciem, zrozumieniem
Nikt nie chce płacić
za szorstkie, kłamliwe
słowa
Więc w supermarkecie życia
za monety wzajemności
nabywam ułudę spokoju
by przygotować się
Do kolejnego
starcia absolutów
kruszących wszystko
pomiędzy
Więc zapalam płomień
za tych co polegli
w wojnie swych braci
pozostałych w domu
Modląc się
bym potrafił odrzucić
tarczę obojętności
I nauczył się żyć.
Dla mych nieprzyjaciół
by nauczyć ich
pokory miłości.
Cichy_pan
|