W parku
S. powiedział
że kiedyś jeden z tych frędzli
przebił jego słomkowy kapelusz
rozdarł chustkę wbił ją w ziemię
pamiętasz choinkę
przy której siedzieliśmy
o dolnych gałęziach
przywalonych puszkami, papierosami?
a ten warkocz
między dziobami
spychający nas ze ścieżki
albo ten hak przesuwający się wzdłuż grzbietu ogona
(ześlizgujący się teraz szybko po nogawce
bo wybraliśmy inną drogę)
pomost but otoczony błotem
wędka przedzierająca się przez trzciny
łabędzie
wielki żuk
za którym szedł
który przeskoczył przez jego palec
i podniósł w górę źdźbła trawy
podniósł szybko do góry źdźbła trawy
i szerokie liście o postrzępionych krawędziach
zaczęły nadpływać niemal z każdej strony
park S. pamięta
pamięta pokrywę pod którą setki jam
kolce odpychane podnoszące się
wyfruwające z gładkiego pnia
Pablo
|