to prawie wszystko
usiadłam nad brzegiem rzeki, wyciągnęłam dłonie
zanurzyłam je w krystalicznej wodzie
dotknęłam powierzchni kamyka
- to w nim utonęły moje oczy
swoją łągodnością wydobywał ze mnie resztki wspomnień
zmysły oszalały, miłe słowa bawiły się w miłość
otoczona niestworzonymi jeszcze gestami
wielkie obrazy zamknęły się w moim nieboskłonie
- w nich obecność gwiazd i księżyców
zamykam oczy, ściskam powieki
zasłuchana w śpiew kamiennej masy
- to ona gasi lęk, powiększa przestrzeń mojej duszy
pozdrawiam cię, kamyku mojej przeszłości
skąpany w dniach przeżytych
Irena
|