Za chlebem
dwa różne brzegi ich dzielą
i morze pachnące inaczej
tęsknoty które miały łączyć
porwały wzburzone fale
z oddali słychać płacz syren
i mewy skrzeczące wokoło
złotoczerwone słońce słabnie
w głębinach morskich się chowa
lecz uczucie wraz ze świtem
nie rozjaśni więcej nieba
wszystkie prośby obietnice
w skamieniałej muszli leżą
ewik
|