Nim owdowieją ulice
Już prawie suche koryto rzeki
Z łąki jak śnieg spłynęły liście
To nie prawda, że młodzi uciekli
Bo to my ich stąd wygoniliśmy
I nieważne czy z prawej czy lewej ręki
Dostaną kromkę czerstwego chleba
Obce monety wydają milsze dźwięki
Ale czy właśnie takich im potrzeba?
Ile zim, wiosen, lat i złotych jesieni
Ile ławek na skwerkach owdowieje
Kto tu zostanie, jeśli nic się nie zmieni?
Umkną marzenia, gdy pomrą nadzieje...
szybcia
|