kiedyś...
kiedyś kochałem
lecz kochanie boli
Byłem ufny
Ufności ból zadajesz
Dlaczego Mamo? Dlaczego Tato?
lecę bo chcę na skrzydłach miłości
jak pozwoliłeś?
jak pozwoliłaś?
w gniewie i w złości
z myślami się biłeś
Z serca inwektywy rzucałeś
zimne ostre narzędzie, w tym rodzenia pędzie,
pielęgniarka, lekarka, świdrokosiarka szparka
ciąganie, w pionie przez życie stanie
niczym śmieciarka
nagle ból przychodzi
siada ze mną do łodzi
zostaje w duszy spojrzeń powodzi
i ona a wokół
ciemność rozświetlona i Madame kochana tylko Ona
wstaje rozjaśnia, żyje, wyjaśnia
kocha, szanuje, jest wskazówką
To co i ja czuje, nadczuje
sówką jest mądrości
puszczykiem jasności
zamkiem dla wroga
jest od Niego
piękna, uczuciami nieuboga
bogactwem rozjaśnia duszy
niejedno sercu rusza
niejedno serce ruszy
stratocaster
|