Satyra późnopaździernikowa
Patrzę co dzień na ten obraz
w paru zdaniach można go streścić:
nadeszła jesień ponura a wraz z nią
deszcze - każda kropla pełna ludzkich boleści.
Śmieszne depresje splatają się w całość,
bardziej niż niebo twarze wszystkich ponure.
Kogo zapytasz - ''nic nie ma sensu!'',
każdy ma najgorzej, każdy ma pod górę.
Patrzę na ten obraz ciekawa jak nigdy
usłyszanych narzekań na palcach nie zliczę.
Śmiać się czy płakać - zdecydować nie mogę,
gdy widzę tę groteskę, choć w niej nie uczestniczę.
Wtem ktoś zapyta: która godzina?
Nikt nie odpowie. Nikt nie zauważył.
Wszyscy pogrążeni w smutku i zadumie
uważni, by swych słabości przed nikim nie obnażyć.
Patrzę co dzień na ten obraz:
tłum zatracony w myślach niewieścich,
a na chodnikach wielkie kałuże
pełne spadających z nieba boleści.
kamowe
|