Płyń

Pod zamkniętymi powiekami,
obrazy bajecznie barwne,
wymalowane kolorami miłości.

Pod zamkniętymi powiekami widziała,
w obłokach obraz swego ukochanego,
i na uśpionych swych wargach,
drżenie czuła pocałunku.

Pod zamkniętymi powiekami,
krążyły jej obrazy marzeń miłosnych,
i w czerni pokoju,
kolory ożywiał jej sen.

A potem była przepaść,
przepaść głęboka jak studnia,
jej nieukojonego ciała.

A potem była przepaść,
i z przepaści dobiegał ją krzyk.
Krzyk był jak zimna stal,
Sztylet dobyty z ciemności.

A potem była przepaść.
A ona w nią powoli spadała jak głaz.
Na końcu zbudziło ją światło które...
Tak przeraźliwe było jak czerń.

Ta czerń to był krzyk.
Wyrywał ją ze snu...
Wyrywał z ramion wspomnienia.

Ta czerń to był krzyk.
A ona zbudziła się i poszła.
Z miłosnych snów,
wprost w niemiłosny dzień.

Szła przez dzień niemiłosny,
jak Ezechiel przez wody nurt,
z brzegu na brzeg,
Sennych marzeń i wspomnień.

Widziałem. A teraz widzę jak przez rzęsy.
I proszÄ™ jÄ…: wyrwij siÄ™.
Płyń.


Tadeusz_Gustaw

Åšrednia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2016-04-16 20:30
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Tadeusz_Gustaw > wiersze >
Cairena | 2016-04-17 15:06 |
Z ciekawoscią przeczytałam...*
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się