Sonet bez puenty
Kolejne oddechy jak świat przemijają,
I śmierć za człowiekiem szybkie stawia kroki.
Po niebie naprzód wciąż pędzą obłoki,
czarne, i miejsca świata wciąż się odmieniają.
A myśli ludzkie naprzód ciągle wybiegają,
bez przyczyny jakby chcąc okiełznać stoki,
gór wyniosłych i okiem swym ogarnąć mroki,
bezcielesnych światów w których dusze zamieszkają.
A mnie cóż czynić? Gdzie skrywać swój ból?
Gdy wiem że świat ten nie da ukojenia.
I jakże patrzeć znad płonących pól.
I jakże spojrzeć na krąg ludzkich ról.
W Tobie Boże szukać więc zaspokojenia.
A może się wprost rzucić na strumienie kul?
Tadeusz_Gustaw
|