Oda do trzech kobiet.
Och, przeszłości smaczna i wykwintna,
Toniesz jak Marzanna o przedwiośniu,
Wiem, przy Tobie zostać powinnam,
By Cię nie ranić, by Cię nie skrzywdzić,
Lecz nie jestem już tamtym człowiekiem.
Och, teraźniejszości słodka i soczysta,
Wiem, że będziesz musiała odejść,
Lecz póki mogę, zatrzymuję Cię, jestem ognista
I zimna zarazem;
Kocham Cię mało doświadczonym wyrazem.
Och, przyszłości nieznana, wyłaniająca się zza zakrętu,
Zza mgieł. Jaka będziesz?
Jak kolorowy motyl na ramieniu usiądziesz?
A może posadzisz ziarno zamętu?
I tak nadejdziesz...
kwaśna
|