Słowa
Rysikiem łuskam jęk nawiasu i trójki
kaligrafując wybrakowaną epistole
pusty wierzch koperty
istota obierzyn...
Tak bardzo boję się slesza
Czy aby zamilkł głos Twego Psyche?
(nie)podważalne wyznanie
- przerośnięty bajer
słowa organu przekłamane
- zrecyklingowana fascynacja?
niegdyś wrzeszczący troską
- stałeś się głuchy
rozgrzany dialogiem admiracji
- schłodzony deszczem:
słonej obawy skąpanej gorzką tęsknotą
nadający sygnał apoteozy
- jednym przesunięciem członka
wymuszasz atencje
aparacie tortur milczenia - nie będę już żebrać jego skrzydeł...
odpocznij
rozgwieżdżona droga zagubienia
zakończona niewolą dwóch znaków
odtwarzana na telebimie wspomnień
liczbą świateł tej drogi
czystego górskiego horyzontu
określałam twe słowa
górskie przestworza zastąpiłeś zadymionym miastem
deficytowe światła z błękitu
nie potrafią ukoić niepokoju
ubytek obecności adresata
dławi dusze
ser szwajcarski wypełniony stabilizacją
nabiera nowych ubytków jego biegiem wstecznym
ukochane brzmienie słów bliskości
trzeszczy szorstkością zbywania
brzmienie obowiązku kaleczy upragnione wyznanie
świadomość braku pragnienia.
wspomnienia jego obecności,
druzgocze wywalczoną stabilność
w obecności teraźniejszości
przeszukujesz przeszłość
ramionami próbujesz ją dogonić
są tak bardzo przyzwyczajone do niej
całe 24 miesiące
sentyment zapłacony kosztem
odepchniętej istoty
zniewolonej placebo
złożyłam obietnice
mówię
wróć mój dawny
wciąż mi mało zabiegania
robię to w liście
którego nie otrzymasz
Madame_Heloiza
|