O lisie i gąsce
W gęstym lesie, spoza krzaków
wyszedł z nory lis przechera.
poczuł, że mu w brzuchu burczy
bo nieznośny głód doskwiera.
Na to jest jedyna rada,
tak pomyślał lisek sobie:
trzeba iść na polowanie,
coś smacznego zdobyć z drobiu.
Chodzi lisek koło płotu
i za płot zagląda dziurką
aż zobaczył białą gąskę
u rolnika na podwórku.
Był to widok czarujący:
w biodrach szersza, w szyi wąska,
że aż się chce palce lizać.
To marzenie a nie gąska.
Więc zawołał do niej grzecznie:
podejdź mała, podaj rączkę.
Pójdźmy razem na spacerek,
na zieloną, bujną łączkę.
Tam będziemy spacerować
i soczystą trawkę skubać.
Nawet powiem ci na uszko
jak ja bardzo ciebie lubię.
Myśli sobie: jak się uda
i za płot ją wyprowadzę,
to na pewno będzie moja.
Tam na pewno z nią poradzę.
A w tym czasie jak lis gąskę
by na spacer poszła prosił
Burek zaszedł go od tyłu
i zębami ogon skrócił.
Z tego wniosek taki płynie:
gdy nie starcza tobie żona
i wybierasz się na gąski,
pilnuj dobrze tam ogona.
roman
|