Zraniony dzień
Trucizna sączy się z poranionego dnia,
Nadciąga z czerni mgła,
Przystaję na chwilę, pająk zakłada sidła,
Bym w nie wpadła.
Czuję na sobie cichy wzrok,
Muszę postawić kolejny krok-
Rozstanie? To zawsze szok,
Pochłania mnie mrok.
Trucizna sączy się z poranionego dnia,
To już nie motyl, to ćma
Lecąca do śmiercionośnego światła-
Fala furii nigdy nie jest łatwa!
A ja, wachlarzem wrażliwości
Nakreśliłam szkic wielkiej złości!
Tonę, opadam na dno bagna,
By za jakiś czas zabłysnąć bardzo jaskrawym słońcem!
kwaśna
|