Otchłań namiętności
Księżyc świecił zbyt jasno,
noc zbyt duszna była,
nagle Twoja postać.
przy mnie się zjawiła.
Spoglądam na Ciebie,
Twe oczy zamglone
pożądaniem żarliwym
mocno przesycone.
Podchodzisz cichuteńko,
prosisz o niewiele,
choć jeden pocałunek
złożyć na mym ciele.
Całujesz bardzo czule,
cała w środku płonę.
Twe usta... Moje usta
namiętnie złączone.
Dotykasz delikatnie,
poznajesz me ciało.
Twe ręce tak gorące,
a mnie ciągle mało.
Odkrywasz me pragnienia,
spełniasz me marzenia,
a ja zawstydzona
płonę z uniesienia
Oddaję Ci się cała,
poddaję pieszczotom,
Ty mnie kochasz szalenie
z największą ochotą.
Noc piękna, gwiażdzista,
dla nas tak cudowna.
Księżyc wszystko widzi
z uśmiechem podgląda.
My uwagi na to
nie zwracamy wcale,
świat przestaje istnieć
w pożądania szale.
Księżyc niech zagląda
i niech nam zazdrości,
my się zapadamy
w otchłań namiętności.
(Dla M)
Ewawlkp
|