sobótkowa wena
Podeszła do ognia, w gorące polana zajrzała
Snop iskier co sypnął się w niebo, nie strwożył jej
Podeszła do wody, w ciemną topiel zajrzała
wianek rzuciła na rwący nurt , nie strwożył jej
Podeszła do lasu, w mroczne gąszcze zajrzała
wtopił ją w siebie głęboki cień , nie strwożył jej
podszedł do niej człowiek, w oczy zajrzał
gościniec serca roztoczył nad nią , czmychnęła
STEWCIA
|