i wplótł go w swoje granie
na leśnej cichej polanie
wśród ptactwa świergotów
i treli
nie czekał nikt na mnie
choć miał być tam
tej niedzieli
słońce w promienie świetlane
nabrało dzwonków lilowych
pajęczyn...
a ja w kroplach żródlanych
topiłam
krople
niedotrzymanych zaręczyn...
mój smętny uśmiech
ukradł świerszcz
co na pniu poolszynowym
stroił skrzypce
i wplótł go w swoje granie
i wiedzie
na zapominanie
STEWCIA
|