Bunt w jaskini
Gdyby jaskiniowcy wiedzieli, że są jaskiniowcami,
to by się wstydzili
Zbuntowała się młodzież czasu kamiennego:
''Mamy już po uszy stylu łupanego!
Zamiast w borze siedzieć i orzechy chrupać,
musimy kamienie łupać.
I łupać i łupać.
Toż kamienie są po to, żeby nimi rzucać''.
Długo trwały niesnaski, zatargi i zwady,
aż nareszcie doszło do narady
kamiennej gromady.
Starszy od kamieni wstał.
Zapiąwszy swą niedźwiedzią odzież
krzyknął z oburzeniem: ''Ta dzisiejsza młodzież!''.
Nie czekał na oklaski, usiadł koło słupa
i - nadal oburzony - wielki kamień łupał.
Siedział z boku Błotniak.
Niemiłe mu waśnie,
więc żwawo wykrzyknął :
'' Tak trzeba, no właśnie!''
Głazol się obruszył.
Z kamiennym obliczem rzekl:
'' Ja tu sobie swawoli nie życzę.
Bo na każdej zmianie, rzecz to oczywista,
zawsze ktoś coś traci, kto inny korzysta.
Przy czym dodać muszę, choć słów na to szkoda:
młodzież jest szczerbata i do tego młoda''.
W ostrych słowach protestował
młody junak Twarda Głowa:
'' Od tego jest młodzież, żeby się buntować!''.
'' Najważniejsza jest zmiana!'' - zakrzyknął Kurzawa.
- Zmieniać, zmieniać, zmieniać!
Taż to prosta sprawa.
A po każdej zmianie wszystko będzie lepsze.
Zanim spieprzę''.
Szczękacz zjadł zęby w walkach z mamutami.
Teraz wyseplenił: '' Nie zgadzam sie z wami.
Ja pomysły wase seldecnie chlomolę,
ja zmieniać nie będę, ja opluwać wolę .
A kto mi podskocy, dam mu najpielw w kloce,
potem piaskiem w ocy''.
Baba się podniosła. Piękna, krzepka, rosła.
Półwąs swój otarła, w rękę jajko wzięła.
'' W jajku szukaj prawdy '' - z dumą wykrzyknęła.
- Chociażbyś gotował i latami smażył,
na miękko kamienia nigdy nie uwarzysz.
Bo jajka to młodość i w nich przyszłość leży,
nowości uroda i szczęście młodzieży''.
Zamilkła w podziwie zwaśniona gromada:
'' Baba pięknie gada''.
'' Ależ Baba bredzi! '' - Okrut się rozzłościł. -
Ja mam łupać jajkiem? Kamieniem nie prościej?''.
Do późnego wieczora trwają ostre waśnie.
Słońce już się żegna, cień ostatni gaśnie.
W dali nad jeziorem pterodaktyl skrzeczy,
czas zakończyć swary, pora przejść do rzeczy.
Starzec siwiuteńki, na kosturze wsparty,
( miał on już na karku krzyżyk prawie czwarty ),
siedział dotąd w rogu i uważnie słuchał,
dźwignął się z posłania, kosturem zastukal:
'' Wystarczy gadania!
Piękne czasy mamy, przychylne nam nieba ,
przy tylu kamieniach zmian nam nie potrzeba.
Takoż i powiadam, co zrobić należy:
Babie zabrać jajko, baty dać młodzieży!
Lepszego żywota w życiu nie zaznamy.
No, a teraz dziatwo, pieśń naszą śpiewamy!''.
Z pokorą lud przyjął słuszne starca słowa.
Gdy tylko zamilkła najprzedniejsza głowa,
kiedy juz wiatr zgody przegnał chmury sine,
sięgnął po kamienie, podjął łupaninę.
W takt łupanych kamieni chór kamiennej wiary
porwał w świat z jaskini ludu hymn prastary:
'' Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień,
a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień.
Tam, gdzie my łupiemy, zawsze pozostanie
kamień na kamieniu, na kamieniu kamień ''.
Chór jak wicher niewstrzymanym dechem
poniósł w puszczę muzykę i podwoił echem.
Lech_Ewaryst
|