Pomiędzy jawą a snem

pomiędzy jawą a snem
przenikają znajome koszmary
dźwięki zmieniają barwę
wężowym ruchem się poruszając
skrzyp krzesła wieczność trwa
słowowowo jest jak sprężyna
zamiast spokojnie stać
skacze i się wygina
a niech go taka mać
koleś co sączył piwo
ma zieloną całkiem twarz
z ucha gołąb mu wyskoczył
na głowie rośnie las
na kontuarze butelki
nie mają wcale dna
ta szalona koniunkcja
ciągle jeszcze trwa
przed okno już zajechał
zębaty świński łeb
wysiadł z niego rozdarty
podarty i brudny trep
już widzę w tym koszmarze
przejrzyste drugie dno
i jakieś długie ręce
ciągnące mnie pod prąd
trzeba pastylkę zażyć
bo koszmar wciąga mnie
lecz nie mam już przełyku
bo zawieruszył się
gardło mi zalewa
ohydna jakaś maź
kangury lecą z nieba
i chce mi się spaaaać


***
Dział: Inne wymiary
***
Zbigniew Małecki


zibby77

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2016-08-23 06:00
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < zibby77 > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się