Dzieci XXI wieku

My, którym bomby urwały bajkę na dobranoc.
Bawimy się w piaskownicy pełnej min,
w łapanie granatu urwaną ręką.

Nasze wiecznie głodne spojrzenia,
puchną wraz z czarnymi brzuszkami.

Naszymi rodzicami są bezdomne psy.
Szczury i karaluchy są naszym rodzeństwem .
Naszym domem jest ulica śmierci.
Żyjemy marzeniami, o nieznanym nam cudzie miłości.

Uczymy się w szkole żebractwa,
w której suche kromki chleba, są piątkami w dzienniku.

My, bite i przypalane petami chorego sadyzmu.
My, z posiniaczonymi pleckami.
Powykręcanymi rączkami,
połamanymi nóżkami,
popękanymi żeberkami.
Cieszymy się, gdy kolejny dzień nie oznacza bólu.

My, molestowane.
My, bite.
My, bezdomne i głodne.
My, dzieci wojen całego świata.
My, dzieci fikcyjnej nienawiści Allaha.
My, potrafiące łatwiej umierać niż mówić.

My, dzieci XXI wieku.

Dorośli.

Prosimy was tylko, o prawo do codziennego uśmiechu .


Gerard_Karwowski

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2016-09-22 12:43
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gerard_Karwowski > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się