Ballada o szczęściu


pewnego króla sąsiad król
zapytał
jak się wiedzie
a na to król
kłopotów wór
cóż mogę ci powiedzieć

czyżbyś ze służby nie był rad
niekontent z swych ministrów
czyżbyś nie umiał skrzydeł wznieść
nad marną oczywistość

gdy nie najlepiej wiedzie się
i trosk narasta zasięg
dziczeją pola chyba wiesz
na cóż przywilej zda się

nie pytał więcej już o nic
gospodarz doń zagadał
a ty szczęśliwym umiesz być
lecz ten nie odpowiadał

milczeli obaj jakiś czas
powiedzieć można długo
nagle komnatę przeszył blask
perłową pobiegł smugą

wypełnił sobą wszystko co
pustego było w sali
wzbijał się w niebo niby ptak
to cieszył się to żalił

i rosły przy śpiewaniu tym
niby strzeliste drzewa
monarsze serca
śpiewak ów tak pięknie je
rozśpiewał

jeszcze przez chwilę gościł tam
będąc już echem własnym
uśmiechnął się przybyły król
uśmiechem szczerym jasnym

przez pewien czas milczeli znów
myśleli o tym obaj
jak piękny nagle stał się świat
pojęli rzecz bez słowa

rad był z gościny sąsiad król
i rad gospodarz z gości
bogatsi obaj chwilą co
wzbogaca bez zazdrości

każdy o kraju myśląc swym
jak śpiewak ów się trudził
królewską powinnością wszak
cieszyć się szczęściem ludzi

chociaż ulotność chwili tej
a śpiewak był im znany
zrozumiał swoją rolę król
i wsłuchał się w poddanych


Inez2

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2016-11-11 23:30
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Inez2 > < wiersze >
p_s | 2020-03-14 06:38 |
raczej nie tylko bajka, a przypowieść
joanna53 | 2016-11-12 18:39 |
piękna bajka. pozdrawiam
Ziela | 2016-11-12 15:03 |
Nuda 4
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się