list do niego
są w nas obrazy
pulsy zawarte w każdej kresce
kolory innym obce
*
lecz gdy przychodzisz
bez zapowiedzi spojrzeniem
w geście
stajesz obok
w znajomym pokoju pełnym sprzeczności
jesteś
i na tę chwilę
ożywiasz bliskie odległe
przywracając w nie wiarę
której nie potrafią dać słowa
wszystko
gdy jesteś
ciepłą falą
muskającą piaszczyste brzegi
skóry
mojego istnienia
przyczyną i sensem
tym wszystkim
o czym nie wiesz
*
i usycham
w złotej (nie)szczęśliwości
bo znikniesz dotknięty naprawdę
niczym duma
w ustach
skreślonych palcem
nie dla ciebie
serce o pochylonej osi
wśród rojeń wysokich kwiatów
platońskich lat
splątane w dysonansie planet
zszyte z bestią
nicią nadziei
igłą tętniącą w gardle
*
gdy bladość
soplami gwiazd
rozszarpują noce
i jak znicz na szklanej płycie
pali się latarnia
wracam pod krzyż
unikanych spojrzeń w oczy
by nie mógł czuć jak to jest
kiedy przychodzi
zostawiając coś
czym nas ranię
*
błagam odejdź
|