Mrok mnie tajemnic otacza
I groza bez końca
Tęsknię jeno za światłem
W tym świecie bez słońca
Oczy łaknąc błękitu
Skargę ślą daremną
W szumiÄ…ce szare morze
PÅ‚aczÄ…ce nade mnÄ…
Rzeka życia ucieka
Wprost w ocean czasu
Gdzie na wybrzeżu łez
Wieczna skarga jęczy
SnujÄ… siÄ™ szarych ludzi
DÅ‚ugie korowody
Niby pokutnych cieni
Orszak potępieńczy
Tam ruszÄ™ w tan ostatni
Co ze śmiercią graniczy
W nieskończeniu i swojej
Bolesnej słodyczy
ZasnÄ™ sobie tak cicho
I nic mnie nie zbudzi
Ni hałas uliczny
Gwar ciekawskich ludzi
Ani warkot motorów
Głośny stukot maszyn
Nic mnie już nie zadziwi
Nic też nie przestraszy
Od rozczarowań wolny
I od ziemskich skażeń
ZamknÄ™ oczy na zawsze
Przetnę ciąg wydarzeń
Opadną moje życiem
Zmęczone powieki
I poczujÄ™ siÄ™ wolny
I od grzechu lekki
W chwili gdy siÄ™ zamieniÄ™
W martwotÄ™ i proch
Struny lir zajękną
W swój lamentu szloch
Skargi przestanę rzucać
W gwieździste przestworze
Wierząc , że wszystko wybaczasz
Litościwy Boże
Skargę ślą daremną
W szumiÄ…ce szare morze
PÅ‚aczÄ…ce nade mnÄ…
Rzeka życia ucieka
Wprost w ocean czasu
Gdzie na wybrzeżu łez ,,,,,przepraszam jak dla mnie za dużo wody