W blasku
granicę pomiędzy soczystą zielenią a jasnym błękitem
po ulewnym deszczu pełnym ołowianych chmur
pośród grzmotów gałęzi błyskawic i chwil strachu
niebo wypełnił blask barwniejszy aniżeli sierpniowa łuna tęczy
jej promienie dotykały ziemi - oświetlając ślady stóp
dotąd nie znałem – ale ten magiczny zapach namalował całość
to niesamowity obraz pełen barw – choć nieco zamazany
staje się powoli bardziej wykrystalizowany jak białe wino
czas stał się tylko odmierzaczem w pierwszym wymiarze
przestrzeń wyobraźni przenosi w czwarty wymiar
czerwone jabłko w jej dłoni i gest zaproszenia pobudził zmysły
poczułem aksamitny dotyk i ten zniewalający aromat
po policzkach spływało ciepło na rozpalone ciało - dreszcze
kiedy usłyszałem jej glos – rozdygotały się pory skóry
delikatnie pulsujące struny głosowe zabrzmiały jak harfa
zaskakujące przyciąganie zniewoliło całe ciało
aż po czubki palców – zastygłem jak kamienny posąg
jej pełne ciepła spojrzenie sprawiło że zatańczyła podłoga
także i ściany dołączyły do tańca słysząc ten delikatny głos
płynne obrazy nabrały kształtu – stały się wyraziste
drzewa jakby radośniej szumiały pomimo braku liści
ich szara nagość przyjmowała szczebioczące skowronki
nawet uliczny warkot jakby stał się mniej dokuczliwszy
jej obecność wywołuje radość – nawet w rzęsistym deszczu
zimny wiatr stał się delikatnymi muśnięciami po policzkach
oczy zapłonęły – serce przyśpieszyło swój rytm – usta przemówiły
ciepłe dotyki dłoni - gorące pocałunki i okruchy szczęścia
sprawiły że sny stały się rzeczywistością i spełniły się marzenia
biegnę do magicznego ogrodu – bo wiem ze tam na mnie czekasz
Styczeń – Marzec – 2016
kazap57
|