Impresja świtu
Pod ciemnogranatowymi obłokami nocy,
na niebie grudniowym srogim od powietrza,
blask widzę barwy krwi i barwy ognia,
karminowy świt.
Czerwień jego grozy, gniecie swym ciężarem,
złote błyski poranka na bladym błękicie,
co tuż nad ziemią wznosi się do góry.
Niebo jest ze złota i krwi.
Wstające na nim odblaski przebudzenia,
są jak kartosz-kołacz sprzedawany w sklepie.
Kolejne warstwy ciemności i złota,
ciasno na sobie leżą.
A jadę pociągiem,
piękno świtu ciągle z oczu znika,
a kiedy dojadę pochłonie go miasto,
kamienny potwór ludzkości.
Tadeusz_Gustaw
|