J U P A (cykl) - zerowa
- od tego tekstu winien rozpocząć się cykl, lecz bieżąca sytuacja (polityczna) sprowokowała mnie do ''wystartowania'' z innym.
#
Zima minęła, przyszła wiosna;
trzeba by ubrać coś lekkiego,
a że to pora całkiem znośna;
nie może być to nic ciepłego.
Więc pieniądz w rękę i do miasta
ja powędrował za zakupem.
Już zaraz, na alei Piasta
kupiłem sobie ''szprytną'' jupę.
.
Jupa, to kurtka w naszej gwarze;
opić ją trzeba przecież było.
Młoda godzina na zegarze;
wszedłem do baru. Podlać ryło...
Tam napatoczył się znajomy
który już zalatywał ''trupem''
Wypić za moje był gotowy..
- a pocałujże ty mnie w... jupę -
.
Potem znów taki mnie namawiał
żeby głosować wnet na złudę (?).
Nawet mi za to wódkę stawiał,
lecz ja nie chciałem. Śmierdział brudem.
Więc ów obraził się tam na mnie
i poszedł siorbać swoją zupę.
Chciał przekonywać - nadaremnie...
- niech pocałuje mnie też w... jupę -
bronmus45
|