Athina

Tak tęsknię za tobą Omonio.
Za ciągiem przyległych ci platij.
Dwanaście lat mija od czasu, gdy szedłem.
Na szczyt Akropolu, uliczkami Plaki.
W snach widzę cię mój Patisionie, Galatsi i Nea Kipseli.
Szczyt w parku skalistym, w smogu skryte miasto.
W oddali, na górze, kościółek się bieli.

Dwa wzgórza.

Na lewym mała, biała cerkiew.
To jest Likavitos.
Tutaj na Wielkanoc, procesja lampionów, ognie zapalone.
Niski śpiew chorosu za ikonostasionem.

Na prawym Akropol, kiedyś miejskim skarbcem.
Z przyległą świątynią bogini Athiny.
Teatr, gdzie swe dzieła wystawiał Sofokles.
Edypa, Elektrę, Ajas, Antygonę.
Jakbym słyszał słowa antycznych tragedii.
W poświacie księżyca, wzrok w scenę utkwionym.

Gdzie letni skwar miasta, stojące powietrze,
głos cykad w gałęziach dzikich portokali?
Krzyk miejskiej agory, długi ciąg straganów,
Kafenia pełne ludzi wieczorami?
Gdzie koty, co nocą od zmierzchu, do rana,
marcują przez 10 miesięcy co roku ?

Gdzie jesteś Athina? Moja ukochana?
Miasto, które żyje dopiero po zmroku.


Gerard_Karwowski

Średnia ocena: 7
Kategoria: Inne Data dodania 2016-12-26 00:05
Komentarz autora: Będę kochał Cię wiecznie
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gerard_Karwowski > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się