Złoto
Kolejny dzień pod ziemią katorżniczej pracy.
By nasycić jej próżność, złotem wzrok ucieszyć.
Wiercą, kują, w głąb drążą dniami i nocami.
Bez powietrza, bez słońca, w niewolniczej sieci.
Każdy z nich dzień pamięta. Pierwszy, gdy nadeszła.
Tak piękna, pożądana. Ukryła zepsucie.
Teraz kilofem w skale. Tak, jak nakazała.
Kują, by zdobyć złoto, które jest jej życiem.
Wychudli, wygłodniali, bez snu, odpoczynku.
W przekrwionych oczach, mają tylko jej pragnienie.
By jej kamienne serce biło nadal dla nich.
Przemieniają ból w złoto. To jej ocalenie.
Pożądanie ze strachem, co dzień w ich umysłach.
Ryją, w sztolniach schowani przed światem i słońcem.
Wykopują narkotyk, swej okrutnej Pani.
Złoto, dla niej jest życiem. Dla nich jest ich końcem.
Gerard_Karwowski
|