Pani

W oczach twych, w ustach... W ramionach co jak czerwona satyna ciało me ujmują
Powoli upadam
W złamanej twej koronie... Trzymając w dłoni szkło przejrzystą twą krwią splamione
Na tronie Twoim zasiadam

A ty drugą połowę korny dzierżąca...
Oparta o moje serce by nie upaść z piedestału
Słaba, wystraszona... I ręka twa drżąca
Pani mojego świata

Aniele o skrzydłach czarnych jak piekielne ściany
Strzało wbita w moje serce
Szablo co zadanej przez siebie nie dostrzegasz rany
Cios twój tak ciężki

Więc cierpię.. i wiję się wzywając Ciebie
Więc wznoszę się i upadam... w ciemności
Więc chwytam twą rękę... A ona się łamie
Umieram więc... z miłości


xyz

Średnia ocena: 7
Kategoria: Miłosne Data dodania 2017-01-20 23:09
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < xyz > < wiersze >
Ja | 2017-01-21 16:56 |
...
p_s | 2017-01-20 23:12 |
jakby był napisany w innym czasie; pomimo mnogości wielokropków (których nie jestem fanem) bardzo strawny i romantyczny kąsek
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się