zgrupowani obmawiacze rzeczywistości
nie śniącym właściwie i leżącym na obłoku lewym do góry
postanowiłem nie dedykować nic, by reszcie dogodzić
zdecydowałem się nie pisać w ogóle
ale co ja jestem, dobry samarytanin?
kontakt zerwał się kiedy zauważyli że nie mówię
ale i nie milczę w ich tonie doprowadzającym staruszki do orgazmu
być może kontakt był jedynie pozorem
tak jak wiele spraw dotyczących porozumienia i międzyludziowania
z grupą obcowałem przez spojrzenie i podsłuchiwanie
komentowanie zachowań niestosowne jest
przecież musieli widzieć defekty
a prawda dzieli chyba myśleli
więc zostawiali kwestionariusze in blanco nie wypełnione
każdy używał kolorku pod naturę
jasne że ściemnienie nie wchodziło
nawet nie wczołgiwało się w możliwość czynienia
im mocniej się wgłębiałem tym wyraźniej przypominało to urywki z żywotu brajana
faryzeusze przyjaźni wnosili wnioski do rozpatrzenia
wypatroszyli wszystkich przechodniów wzrokiem
okulary spodnie buty a ja byłem ostatni martwy
z kordonu samobójców
nie pasowałem im stojąc blisko ale co mogli zrobić
strach czy pochodne, nie pytałem
wrażliwość naruszali rozmową
kłapaniem szczękami o tym jak wyglądam potem się przyzwyczaili
unormowali obecność obcego która nic nie wnosiła
kiedy siódmego dnia odpoczywali po znoju misji
podszedłem do nich bliżej
pstryknąłem palcami i znikli
zdziwiony posłałem wieniec na grób burka pani ewy
nie wiem czemu
cel incognito
Aleksander_a
|